mercredi 20 octobre 2010

Na lotnisku

Jak się okazuje przygody zaczęły się już we Francji. Okazało się, że o ile w miarę łatwo było dostać się do naszego hotelu na wsi głuchej, to już trudniej było się z niego wydostać. Autobus co półtorej godziny, zero szans na taksówkę... Udało nam się zatrzymać miłego kierowcę, który nas podrzucił, co prawda tylko 40 euro sprawiło, że był miły... Ale już jesteśmy na lotnisku i za 12 godzin będziemy mogli w końcu zajadać się psami i delfinami;)

Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire